Dobry pośrednik nieruchomości
Kryzys na rynku nieruchomości w ostatnich latach był wieszczony już kilka razy. Dziś jednak czarne chmury nad rynkiem gęstnieją. Sektor nieruchomości podlega cyklicznym wahaniom koniunktury, gdzie wzrosty i spadki cen następują po sobie naprzemiennie. Z tego powodu, dobry pośrednik nieruchomości może okazać się niezbędny dla osób planujących zakup lub sprzedaż nieruchomości w takiej sytuacji.
Maksymalne wartości osiągane przez nieruchomości, mimo okresowych spadków, rosną. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat na rynku nieruchomości w Polsce były trzy kryzysy. Ostatnim, najbardziej dotkliwym i długotrwałym, był kryzys lat 2007-2012. Jednakże, wraz z końcem kryzysu pojawiły się również nowe możliwości dla kupujących i sprzedających nieruchomości, a dobry pośrednik nieruchomości mógł pomóc im w wykorzystaniu tych szans.
Początek pandemii był pierwszym momentem wstrzymania oddechu po tylu latach sielanki na rynku nieruchomości. Od tego dnia, wraz ze wzrostem statystyk zachorowań, wielu z nas zaczęło zadawać sobie pytanie, co będzie z rynkiem nieruchomości. Okazało się jednak, że pandemia przyspieszyła zmiany na rynku, a dobry pośrednik nieruchomości mógł pomóc klientom w wykorzystaniu tych zmian na ich korzyść.
Wzmożony popyt na nieruchomości jest oczywiście czynnikiem, który kształtuje poziom cen. Dzięki temu, dobry pośrednik nieruchomości może pomóc kupującym w znalezieniu odpowiedniego mieszkania, domu lub działki, a sprzedającym – w uzyskaniu najlepszej ceny. Niestety, masowy wykup nieruchomości i galopada cen nie jest niczym dobrym, ponieważ może wskazywać na nieuchronne nadejście załamania koniunktury. Dlatego, w takiej sytuacji, warto skorzystać z usług dobrego pośrednika nieruchomości, który pomoże w podjęciu właściwej decyzji.
Dobry pośrednik nieruchomości w dobie kryzysu
Nie da się przeciągać struny bez oporu, pompować balona bez końca. Kiedyś pęknie. Pytanie, kiedy. Począwszy od 2007 roku mieliśmy pięć lat spadków cen i pięć lat słabej koniunktury. Renesansu wynajmów nie było. Od 2012 roku polski rynek nieruchomości działa praktycznie bez większych przeszkód.
Jeśli ktoś przez ostatnie dziesięć lat inwestował w nieruchomości, flipy, czy generalnie czerpał zyski z obrotu, najmu czy flipowania, a te zyski rok do roku rosły, to należy się głęboko zastanowić nad tym, co mogą przynieść kolejne lata. Obecne „wstrzymanie oddechu” na rynku nieruchomości jeszcze nie oznacza, że wchodzimy w fazę kryzysu. Ale już mamy pierwsze jaskółki zwiastujące zmiany trendów.
Kredyty dramatycznie drożeją. Według Pawła Grabowskiego, dobrego pośrednika nieruchomości z Trójmiasta, w kwietniu „skończyła się zdolność kredytowa Polaków”. Kto kupi te wszystkie mieszkania? Zdaniem analityków bankowych zdolność kredytową może stracić około 50% dotychczasowych kredytobiorców. To ma następujące implikacje: obecni kredytobiorcy już mają znacznie wyższe raty kredytu, potencjalni kredytobiorcy mogą nie mieć wiarygodności kredytowej dla banków, co oznacza, że nie będą mogli kupić tego, co jeszcze niedawno było dla nich dostępne, a obecni właściciele, obciążeni wyższymi ratami, mogą znaleźć się w trudnej sytuacji.
Czy czeka nas wysyp mieszkań kupowanych inwestycyjnie na kredyt? Czynsz pobierany od lokatora może okazać się niewystarczający na spłatę raty. Czy podaż mieszkań się zwiększy? Być może jakaś substancja kupiona na kredyt pojawi się na rynku ze względu na trudności z udźwignięciem kredytu. Bardzo podobny scenariusz realizował się w 2015 roku, gdy kurs CHF wzrósł do 5 zł, a raty „najbezpieczniejszych” kredytów frankowych podwoiły się, pozostawiając wielką rzeszę kredytobiorców w bardzo trudnej sytuacji. Wówczas dochodziło do zbywania nieruchomości w celu uwolnienia się od zabójczych rat kredytu.